W 1919r. we Władywostoku utworzono przytułek dla dzieci zwożonych z całego Dalekiego Wschodu Rosji. Amerykański Czerwony Krzyż wyraził zgodę na zakwaterowanie dzieci w amerykańskich koszarach i pomógł w zaopatrzeniu w żywność i odzież. Józef Jakóbkiewicz udał się w okolice Bajkału, gdzie panowała epidemia tyfusu. Przywiózł pierwszą grupę 98 dzieci, które wycieńczone, głodne i schorowane potrzebowały natychmiastowej opieki i leczenia. Niestety, w tym czasie placówki Amerykańskiego Czerwonego Krzyża wycofywały się z Władywostoku. Wówczas Edward Sienkiewicz udostępnił dzieciom swoją podmiejską willę. Dzieci stale przybywało. Członkowie Komitetu przywozili je z najróżniejszych zakątków Syberii. Osierocone, przestraszone dzieci były znajdowane w wysiedlonych wsiach, dawnych domach Polaków, w lesie, na ulicach miast, na dworcach, w rosyjskich sierocińcach i przytułkach. Niektórzy rodzice, będący w tragicznej sytuacji sami przekazywali dzieci pracownikom Komitetu, wiedząc, że to dla nich jedyna szansa na poprawę losu i być może powrót do ojczyzny. Były to ciężkie decyzje, nie pozbawione rozpaczy i cierpienia.
Stale brakowało środków pieniężnych niezbędnych do utrzymania i leczenia dzieci. Zasoby Komitetu kończyły się. Tworzące się państwo polskie nie było w stanie ze względów finansowych udzielić wsparcia ani zapewnić transportu dzieci do kraju. Opiekunowie z wielkim poświęceniem walczyli o każdy kolejny dzień bez głodu troskliwie opiekując się dziećmi. Postanowiono szukać ratunku wszędzie i na wszelkie możliwe sposoby. Pomocy odmówiły władze Chin i francuskie misje katolickie. Doktor Jakóbkiewicz udał się do Stanów Zjednoczonych, do Chicago, gdzie Polonia amerykańska zadeklarowała sfinansowanie przewozu i udzielenie pomocy 300 dzieciom. Na Syberii, w tym we Władywostoku przebywały japońskie oddziały wojskowe wspomagając walki z Bolszewikami. Japonia wchodziła w skład sojuszu Ententa, którego członkiem było Imperium Rosyjskie. Działały również placówki japońskiego Czerwonego Krzyża. Wiedząc o tym, w 1920r. Anna Bielkiewicz udała się do Tokio, aby w ministerstwie obrony uzyskać pomoc w przewiezieniu dzieci do Japonii i ich zakwaterowanie, zanim będzie można zorganizować podróż do Ameryki. Pomoc uzyskana od Japończyków, ich zaangażowanie i wsparcie były ogromne. Anna otrzymała dokument, który zobowiązywał wszystkie japońskie służby do udzielenia wszelkiej pomocy. W ratowanie polskich dzieci zaangażowani byli szef japońskiego MSZ , minister sił lądowych , minister marynarki, wysocy urzędnicy ministerstwa ,i prezes Japońskiego Czerwonego Krzyża.
Dzieci były transportowane statkami z Władywostoku do portu Tsaruga. Łącznie w latach 1920 – 1922 Japonia przyjęła i udzieliła pomocy 763 dzieciom, które po odzyskaniu zdrowia były partiami przewożone do Stanów Zjednoczonych. Pierwsze statki z dziećmi, które najpilniej potrzebowały leczenia odpłynęły do Japonii w lipcu 1920r. Z portu dzieci pociągami udawały się do Tokio, pod opiekę Japońskiego Czerwonego Krzyża oraz buddyjskiego towarzystwa charytatywnego Fukudenkai. Chore dzieci były leczone w szpitalach. Dzieci przyjęto z wielką gościnnością, spotkały się wieloma wyrazami sympatii ze strony Japończyków. Otrzymały pomoc materialną, z uwagą i poświęceniem troszczono się o ich zdrowie i samopoczucie. Organizowano nauczanie, wycieczki, występy, umożliwiono kontakty z japońskimi rówieśnikami, pisano na ich temat artykuły do gazet. W pomoc dla polskich dzieci zaangażowała się cesarzowa Sadako. Cesarzowa, wówczas 36 -letnia była honorową przewodniczącą Japońskiego Czerwonego Krzyża. Miała wielki wpływ na działalność Cesarskiego Dworu i podejmowała szereg istotnych decyzji z uwagi na słaby stan zdrowia męża, księcia Yashihito. W kwietniu 1921r, cesarzowa osobiście odwiedziła dzieci w szpitalu Czerwonego Krzyża. Nie zważając na sztywny protokół dyplomatyczny, który zabraniał bezpośredniego kontaktu z wielkim zainteresowaniem rozmawiała z dziećmi i Anną Bielkiewiczową na temat ich zdrowia i wrażeń z pobytu w Japonii.
Anna Bielkiewicz starała się przybliżyć Japończykom ojczysty kraj dzieci. Przez 10 miesięcy wydawała w językach polskim, japońskim i angielskim ilustrowane czasopismo „Echo Dalekiego Wschodu”. Gazeta była powszechnie czytana, także na Dworze Cesarskim. Wydała również przy pomocy cesarzowej historię Polski oraz opowiadania, które ukazywały się w japońskich czasopismach. Po kilkumiesięcznym pobycie i leczeniu dzieci japońskimi statkami udawały się do Seatle w Stanach Zjednoczonych, pod opiekę amerykańskiej Polonii. Towarzyszył im Józef Jakóbkiewicz. Podróż do Stanów Zjednoczonych rozpoczęła się we wrześniu 1920r. (w sumie 6 transportów z 369 dziećmi). Dzieci trafiły do polsko-amerykańskich sierocińców). Polonia przyjęła je bardzo serdecznie, zapewniła wszelką pomoc, utrzymanie i kształcenie w szkołach. W styczniu 1922r. 310 dzieci (część postała w USA) wyruszyło do Nowego Jorku, skąd odpływały do Polski, do Wejherowa gdzie utworzono dla nich ośrodek.
W 1922r. dzięki staraniom Polskiego Komitetu Ratunkowego z Rosyjskiego Dalekiego Wschodu przewieziono do Władywostoku, a stamtąd do Osaki kolejnych 300 dzieci. Ich stan zdrowia był jeszcze gorszy, niż dzieci z poprzednich grup. Dzieci były wynędzniałe, wygłodzone, w zniszczonej odzieży. W Osace były leczone, zaopatrzono je w odzież (były to japońskie kimona dostępne w kraju), uczęszczały do japońskich szkół. Tak jak poprzednio przyjęto je niezwykle serdecznie. Japończycy przysyłali dary, część środków finansowych na utrzymanie dzieci Cesarzowa przekazała z własnych prywatnych funduszy. We wrześniu 1922r. władze Japonii zorganizowały podróż do Polski drogą morską przez Ocean Indyjski, Kanał Sueski, Morze Śródziemne, Ocean Atlantycki, Morze Północne i Bałtyk do Gdańska, a stamtąd do Wejherowa.
Anna Bielkiewicz wróciła na Rosyjski Daleki Wschód. Przy pomocy polskich organizacji i konsula Konstantego Symonolewicza, władz Japonii i Chin zorganizowała przewóz 117 dzieci i 14 dorosłych koleją do Moskwy. W organizację podróży zaangażował się też Feliks Dzierżyński. Dzieci dobrze zniosły podróż, również i one dotarły do Wejherowa.
Zakład w Wejherowie zorganizował i prowadził Józef Jakóbkiewicz z pomocą Anny Bielkiewicz. Udało się pozyskać budynki, dzieci uczęszczały do miejscowych szkół powszechnych i gimnazjum. W szkole przy ul. Reymonta uczyło się 34 syberyjskich dzieci. Młodzież uczęszczała również do Seminarium Nauczycielskiego, do szkoły handlowej i rolniczej, uczyła się rzemiosła w warsztatach. Część dzieci mogła opuścić zakład, ponieważ odnalazły się rodziny w Polsce ( kilkadziesiąt osób). Jerzy Strzałkowski odnalazł matkę i rodzeństwo, razem zamieszkali w Ośrodku. Opiekunowie w Wejcherowie starali się stworzyć jak najbardziej przychylne warunki. Dzieci miały za sobą traumatyczne doświadczenia z pobytu na Syberii, tęskniły też za zmarłymi rodzicami. Doświadczenia głodu pozostawiły głęboki ślad w psychice. Dzieci przez długi czas część pożywienia zakopywały i chowały w ogrodzie. W kontaktach z rówieśnikami i nauczycielami syberyjskie dzieci z reguły traktowane były dobrze, ze współczuciem, matki szykowały nieraz po dwa śniadania, aby syn lub córka mogli podzielić się z kolegą. Zdarzały się też nieprzyjemne sytuacje. Były to docinki ze strony rówieśników i wroga postawa jednego z nauczycieli, który widział w dzieciach Bolszewików i czerwoną zarazę. Nauczyciel ten został wkrótce zwolniony. Władze polskie starały się służyć pomocą, w kraju zaczęły powstawać Oddziały Komitetu Ratunkowego dla dzieci Dalekiego Wschodu. Polacy przekazywali żywność, podręczniki, odzież, liczne osoby angażowały się w organizację spotkań świątecznych, kursów zawodowych, zajęć artystycznych. Ponownie zaczęto wydawać gazetę „Echo Dalekiego Wschodu”, w której opisywane były dawne i obecne wydarzenia. Już na Syberii Józef Jakóbkiewicz zajmował się harcerstwem. W 1923r. Hufiec Syberyjski został reaktywowany w Polsce. Na Półwyspie Helskim organizowano corocznie obozy pod namiotami dla 300 uczestników. Zakład w Wejherowie istniał do 1928r. Następnie dzieci zostały zakwaterowane w bursie przy ul. Niskiej w Warszawie oraz zakładzie rolniczo-wychowawczym w Kozielcu.
Z inicjatywy młodych syberyjskich repatriantów został założony Związek Młodzieży z Dalekiego Wschodu. Dzieci zdawały sobie sprawę, że Japończykom zawdzięczają to co najważniejsze – życie. Gdyby nie udzielono pomocy większość z tych dzieci czekałaby śmierć z głodu, zimna i chorób. Związek starał się przekazywać wiedzę na temat tych wydarzeń, propagowano również kulturę, język i japońskie zwyczaje. Dzieci nazywały Japonię swoją „drugą ojczyzną”.
W dorosłym życiu „syberyjskie dzieci” wykazały się wieloma zaletami charakteru, pracowitością i działaniami dla społeczeństwa. Bracia Danielewiczowie zostali lekarzami i zamieszkali w Kartuzach. Jerzy Strzałkowski pełnił od 17 – go roku życia funkcję prezesa Związku Młodzieży z Dalekiego Wschodu. Ukończył wydział psychologiczny Uniwersytetu Warszawskiego , pracował jako kurator, kierował ośrodkiem dla dzieci, współpracował z Januszem Korczakiem. Brał udział w kampanii wrześniowej 1939r., dowodził batalionem „Jerzyki” w Powstaniu Warszawskim. Batalion ten rekrutował się z członków Związku Młodzieży z Dalekiego Wschodu. Po wojnie szykanowany był przez ówczesne władze, nie mógł podjąć pracy zgodnej ze swoim wykształceniem, pracował w różnych miejscach i zakładach min. w administracji domów mieszkalnych, gdzie również zajmował się młodzieżą, za co został uhonorowany. Na emeryturze zajął się działalnością społeczno-wychowawczą w Towarzystwie Przyjaciół Dzieci i pracą w związkach kombatanckich.
Innocenty Protaliński , były więzień obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu walczył w czasie II Wojny Światowej w podziemnym ruchu oporu. Henryk Sadowski był żołnierzem AK, uczestnikiem Powstania Warszawskiego, członkiem honorowym Towarzystwa Polsko-Japońskiego. Stefan Jakliński został szewcem i długoletnim członkiem znanego chóru „Harmonia”
Józef Jakóbkiewicz kierował Zakładem w Wejherowie do jego rozwiązania w 1928r. W następnych latach zajął się medycyną morską i tropikalną. W 1935r. organizował i kierował filią Państwowego Zakładu Higieny w Gdyni (Instytut Medycyny Morskiej). Działał również w Polskim Towarzystwie Pediatrycznym. Zmarł w 1953r.
Anna Bielkiewicz kierowała wraz z Józefem Jakóbkiewiczem Zakładem w Wejherowie i opiekowała się dziećmi. Zmarła w 1936r. W 2003r. Japończycy nakręcili film „Jesień w Warszawie” z udziałem Anny Romanowskiej opowiadający o losach Anny Bielkiewicz i chłopca przywiezionego z Syberii. Za swą pracę i poświęcenie została wyróżniona przez Polski i Japoński Czerwony Krzyż przyznaniem jej honorowego członkostwa.
Na temat opisywanych wydarzeń ukazały się w Polsce nieliczne publikacje. Temat badał w latach 80-tych z punktu widzenia pedagogicznego Wiesław Theiss, profesor Wydziału Pedagogicznego Uniwersytetu Warszawskiego. Pracę swą pt. „Dzieci syberyjskie. Dzieje polskich dzieci repatriowanych z Syberii i Mandżurii w latach 1919-1923 wydał w 1992r. wraz z japońskim korespondentem Matsumo Teruo również zajmującym się tym tematem. Jest to jedyna wydana w Polsce publikacja książkowa. Nieliczne artykuły ukazują się w mediach. Historią dzieci syberyjskich interesowała się nie żyjąca już wejherowska dziennika Regina Osowicka, udzielając wywiadów do prasy. Pamięć tych wydarzeń kultywuje Japoński Czerwony Krzyż, a w Polsce ambasada Japonii i Towarzystwo Polsko -Japońskie” W 1995r. odbyło się pierwsze spotkanie z ambasadorem Japonii w Polsce, spotkania te były kontynuowane. W 2002r. w Warszawie żyjący uczestnicy wydarzeń spotkali się z japońską parą cesarską. Organizowane były również wystawy fotograficzne.
14
marca
2015
Kategorie:
Bez kategorii
Ratunek dla polskich dzieci na Syberii – kto je ocalił? cz. II
Opublikowano: 14.03.2015, 20:33
Komentarze